czwartek, 25 czerwca 2015

12 komentarzy:

  1. Widzę rozdział i dzień taje się piękniejszy, słoneczko wschodzi i ja mam uśmiech na twarzy, mimo ze rozdział nieco smutnawy. Dobrze, ze w końcu się przyznał, a to co Artur myśli to... eh, przecież musiał się znaleźć ktoś, kto nie będzie tego tolerował. Ale Kociak jest cudowny i dlatego nie będzie nikomu źle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać daleszego ciągu ;) powodzenia ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez bym chciała mieć takiego Kociaka na własność ;3
    Bardzo się stesknilam za chłopakami i dlatego rozdział przeczytałam na jednym wdechu ;p
    Notka cudowna i nie mogę się juz doczekać kolejnej ;* weeeny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czeka i czekam i się doczekałam ;D normalnie aż się cieszę sama do siebie jak głupia ;p dobra idę czytać a jak skończe to jeszcze coś naskrobie ;)
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  5. A teraz komentarz właściwy. Szkoda mi Kubusia. Ojciec w szpitalu brat nietolerancyjny no ale w końcu ktoś musiał każdy ma inne poglądy a ,że Artur ma takie to jego sprawa mam tylko nadzieje ,że przez te jego głupie gadanie i wzbudzanie w Kubie winy nie odbije się na jego związku z Kociakiem. Jeżeli o nim mowa jak zwykle można na niego liczyć w ogóle go uwielbiam;p Reakcja jego mamuśki na tą wieść dość niejasna ale i też w jakimś sensie pozytywna kobieta po prostu musi się oswoić chyba z tym :)
    Duśki mi brakowało tylko ;D mam nadzieje ,że przyjdzie nam teraz krócej czekać i wena do Cb wróci :)
    Pozdrawiam Katarina
    PS.I taki dodatek dla wszystkich wczoraj trafiłam na to na YT i aż się popłakałam...https://www.youtube.com/watch?v=AhabANj8mZg

    OdpowiedzUsuń
  6. Och.. nie mogę wyjść z podziwu nad Twoim stylem pisania. I choćbym to powtarzała w każdym komentarzu, mam wrażenie, że te słowa powinny być powiedziane jeszcze raz.. i kolejny. Tak, żeby nie straciły swojej mocy ;)
    Jest niedzielny wieczór, jestem po dwóch dniach imprezy szykując się na dwa kolejne, mam kaca i kompletnie zamulam i jedyne czego potrzebowałam to tego opowiadania. Czytając je jestem tak kompletnie spokojna... Genialnie wycisza i sprawia, że nawet żołądkowy dyskomfort znika, a moją świadomość przesłania mgiełka, która stopuje natrętne myśli powracające do momentu kulminacyjnego spicia się, wczorajszej nocy. ;)
    Podziwiam mamę Kuby. Zachowała się tak... normalnie. Tak powinni ludzie reagować. ;)
    Artura komentować nie będę. Człowiek jest da mnie skreślony. Rozumiem wiele rzeczy, ale wypieranie na innych negatywnych emocji, przez to, jacy ci są? Dziękuję, wysiadam. Dodatkowo przeraża mnie to, że niestety w swoim życiu spotykam w większości przypadków właśnie takich ludzi. Ale to nieważne... liczę na to, że jednak Polacy trochę nabiorą rozumu przez najbliższe lata. Może być tylko lepiej, prawda? ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nabierają, jest coraz lepiej, Polacy wcale źli nie są, choć zmiana mentalności nie następuje z dnia na dzień. Bierzmy przykład ze Stanów i z Irlandii – ja do tej drugiej aż za chwilę jadę z tego wszystkiego, tak ich ostatnio polubiłam :P
      Cieszę się, że pomogłam (a raczej – moje opowiadanie pomogło) przy leczeniu skutków imprezy i przygotowywaniu się do kolejnej – wiem doskonale, jakie to uczucie, zajęcie się czymś przyjemnym zawsze jest dobrym lekarstwem ;)
      A zachwycać się moim talentem nie przestawaj, ja chętnie posłucham :D
      Słuchajcie, kochani, sprawa wygląda tak, że wkrótce wyjeżdżam, znów bez dostępu do komputera – postanowiłam wziąć sobie wolne od pracy, w związku z czym jadę pracować nad czymś innym -.- Są dwie wiadomości, dobra i zła. Dobra jest taka, że kolejny rozdział pojawi się dużo, dużo wcześniej, jakoś na dniach (prawdopodobnie piątek/sobota) – cieszycie się? :) Za to zła wiadomość – następny dopiero na początku sierpnia. Przykro mi, siła wyższa.
      Wrzucę więc czwarty rozdział pod koniec tygodnia, a potem macie czekać cierpliwie :)
      Trzymajcie się ciepło!
      M.

      Usuń
  7. Uuu wlasnie skonczylem czytać. I jestem mega zauroczony twoim stylem pisania. Szkoda, że rozdzialy pojawiają się tak rzadko, ale warto czekać.

    Gab

    OdpowiedzUsuń
  8. Wlasnie sie zorientowałam, że czytam Twojego bloga już od paru miesięcy i skomentowałam chyba tylko raz, dlatego pędzę to naprawić ^^. Muszę powiedzieć, że uwielbiam Twoich bohaterów, naprawdę, kocham Kociaka i Kubę, tego drugiego, co pewnie dziwne, nawet bardziej. Bo znam dużo ludzi jak Hubert (sama jestem takim specyficznym typem człowieka, z momentami trudnym charakterem), wiec tym bardziej podziwiam takie osoby jak Kuba, te "normalniejsze", zwyczajniejsze, ktore potrafią zadufanie w sobie i arogancję (jak u Kociaka) wytrzymać.
    Rozdział bardzo fajny, wreszcie zobaczyliśmy jak rodzina Kuby reaguje na jego "wyjście z szafy". I duży plus, że te reakcje były takie zróżnicowane i nieprzesadzone, ani w jedną, ani w drugą stronę. Jednak mam parę uwag; po pierwsze rodzeństwo Kuby (i w sumie rodzice też) są według mnie trochę za słabo zarysowani, zwłaszcza w porównaniu z głównymi bohaterami. Ja naprawdę rozumiem, że skupiasz się przeważnie na chlopakach, ale takie tło też jest bardzo potrzebne, dlatego dobrze by było gdybys trochę więcej czasu poświęciła innym (wygląd, bo często tego brakuje, ale też najbardziej indywidualne cechy charakteru żeby poszczególne osoby nie zlewały się w szary motłoch, jak sie czasem u Ciebie dzieje).
    Po drugie, brakuje mi tutaj jakichś wątków pobocznych, wiem że to jest romans, ale ciekawie byłoby poczytać czasem o innych sprawach, choćby o tym co w pracy u Kuby, co z Ewą itd. I tu znowu wracamy do zarysowania bohaterów, bo mam wrazenie, że współpracownicy Kuby to taki podmiot zbiorowy. Mogłabyś pociągnąć wątek, bo ja, osobiście czytałam relacje z pracy z zainteresowaniem. Ciekawa jestem tez ojca Huberta, a juz jego przyszła żona to według mnie gorący temat i warto go rozwinąć!
    Mam nadzieje że nie jesteś rozczarowana moim komentarzem, bo opowiadanie jest naprawde ciekawe, ubóstwiam je czytać i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział, ale przecież zawsze może być lepiej.
    Pozdrawiam gorąco i życzę weny, Theta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie jestem rozczarowana, właśnie takie komentarze lubię i najbardziej biorę sobie do serca :) Wezmę oczywiście pod uwagę wszystkie Twoje wskazówki. Wiem, o co Ci chodzi, niestety nie jest tak łatwo każdemu bohaterowi poświęcić wystarczająco dużo uwagi. Staram się robić to po kolei. Duśka odegrała już ważną rolę, teraz trochę zniknęła, ale jeszcze wróci. Teraz skupiam się głównie na Tomku i mamie Kuby, wkrótce przyjdzie czas na jego tatę i drugiego brata. Co do ojca Huberta, to będzie bardzo ważną postacią – jego żona może nie aż tak bardzo, ale będzie miała swoje pięć minut :)
      Staram się skupiać na wszystkich wątkach obyczajowych, które kierują życiem młodych ludzi, takich jak rozwój kariery, rodzina, przyjaciele i związki, ale będę się starać jeszcze bardziej :)
      Bardzo Ci dziękuję, że poświęciłaś chwilę, żeby wypisać swoje uwagi :) Pozdrawiam, M.

      Usuń
  9. Boziu, zawsze jak czytam to opowiadanie, strasznie je przeżywam. Piszesz tak realistycznie, jakby postacie stały przede mną i można by je było praktycznie zmacać. To jest niesamowite!
    Cieszę się, że z ojcem Kuby jest wszystko (w miarę) okej, a także z reakcji jego mamy. Jak powiedziała "jestem rozczarowana", to aż mi się serce ścisnęło, ale na szczęście sytuacja się wyjaśniła. Tylko ten Artur. Uch, nie znoszę go!
    Życzę weny i mam nadzieję, że następny rozdział będzie Ci się pisało łatwiej. I że będzie w nim więcej Kociaka! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    przyznał się w końcu przed mamą, że ma chłopaka, Artur podsłuchał całą rozmowę i te słowa, powiedział bo nie chciał więcej kłamać...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń