wtorek, 29 marca 2016

14 komentarzy:

  1. O mój boże~! Kocham jak wchodzę na twojego bloga i okazuje się, że przed chwilą dodałaś nową notkę. *.*
    No to zaczynam czytać, tym samym zaklepując sobie miejsce na komentarz. Na początek piosenka... Mmmm~ Jak zwykle cudowna.
    _HitoShi_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woah! Mam taki mętlik w głowie, tyle myśli na raz, że nie wiem od czego zacząć.

      1.Wiesz co koleżanko-autorko, jestem wniebowzięta. Właśnie bardzo entuzjastycznie przeglądałam Internet w poszukiwaniu coraz to lepszych zdjęć Kubusia i Kota Huberta (tych spod tytułu bloga), czyli moich pięknych: Rene Maximo oraz Alessandro Pierozan. Po czym… kolejny już raz dzisiaj wchodzę na twojego bloga, a tu nowy rozdział. *.* Jestem oczarowana. A chłopcy są cudowni, uwielbiam to zdjęcie na górze ♥ ♥ ♥ I wszystkie inne również.

      2.Kocham wszystkie piosenki, które wstawiasz na początku notki. Są cudowne i idealnie dopasowują się do treści danej notki.

      3.Zgadzam się z koleżanką z dołu (V.). Czytając to opowiadanie również zwróciłam uwagę na to, że "klimat" się trochę zmienił. Chociaż nie uważam, że na gorsze. Jest po prostu inaczej niż na początku. Wszystko się zmienia, tak samo jak starzeją się Kubuś i Kociak ♥, ewoluuje opowiadanie.
      ALE NIE ZMIENIŁO SIĘ TO, ŻE KOCHAM ICH NAD ŻYCIE !!!

      4.Czytając ten rozdział (w sumie chyba całe opowiadanie) czułam się jak na rollercoasterze. Z jednej strony zabawne momenty, a z drugiej choroba Kiciusia itd… Biedaczek.

      5.Ach~! Ci dziennikarze… zawsze tacy wścibscy.

      6.„ „jak już polityka cię wyrucha, to nie przychodź do mnie płakać”, na co odparłem, że to on mnie wyruchał, wyjeżdżając, więc idę płakać do polityki, na co Kociak zaczął rzeczywiście płakać ze śmiechu.”
      Hahahah~! Nic dodać nic ująć ^^

      7.„ […] lepiej byłoby, gdyby Hubert jeszcze trochę wstrzymał się z wyjazdem, i wtedy ja krzyczałem na niego, że jest nieodpowiedzialny, a czasami stawała po stronie Kociaka i mówiła, że wyjazd dobrze mu zrobi; wtedy on darł się na mnie, że jestem nadopiekuńczy.”
      To takie kochane, że tak się o siebie troszczą, a do tego są tak bardzo zabawni (przynajmniej z punktu widzenia osoby trzeciej)^^

      8.„[…] w moich oczach Warszawa była pracą, a Kraków był Hubertem. Nietrudno było zgadnąć, które miasto kochałem bardziej. ”
      Zgodzę się, również bardziej kocham Kraków, a teraz zawsze będzie mi się kojarzył z naszą parką. :D

      9.Oskar… Podoba mi się to, że nie jest uprzedzony co do Kuby. Lubię czytać ten wątek, w którym rozmawiają na temat owego „SZOKU”

      10.A ta scenka z rozmową Kociaka z Kubą… Gdzieś w tyle głowy coś mi mówiło: „Niee~ Coś mi się tu nie podoba, pewnie zrobi mu niespodziankę”, ale zaraz to wyciszyłam i skupiłam się na dalszej części. Powiem ci, że byłam mile zaskoczona (pewnie nie mniej jak nasz polityk) że jednak jego miłość wróciła do domu. Całą tą scenkę miałam przed oczami, to było piękne i jeszcze ten wątek z łyżką… Brawo! Wiesz co, dobre. Takie małe rzeczy, a cieszą… i od razu robi się cieplej na sercu. Aaaaach~ ;33

      11.Ostatnio często spotykam się z wątkiem depresji. To jest dość ciekawe z tego punktu widzenia, że jak zaczęłam się tym interesować to nagle zaczęło się to wszędzie pojawiać. Nie lubię tego dziwnego uczucia, które się mi przy tym towarzyszy, ale nie zmienia to mojego stosunku do twojego opowiadania. Nadal jest świetne, a ten wątek nadaje mu pewnego rodzaju specyficzności, ponieważ wszystkie choroby (psychiczne czy fizyczne) są dosyć ciekawymi zjawiskami, co nie zmienia faktu, że są tragiczne same w sobie nie tylko dla ludzi chorych, ale także i dla ich bliskich.


      Jestem od paru godzin w tak bardzo entuzjastycznym nastroju, że nie mogę pozbierać myśli – i powiem ci, że to twoja zasługa. ;D
      W sumie nawet nie wiem czy wyraziłam tu wszystko to co chciałam. Na pewno jest to najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek napisałam. Pewnie jest trochę bezsensu i może być nielogiczny, bo w takim stanie nie potrafię logicznie myśleć, ale starałam się.

      PS. Będę za tobą, Kubusiem i Kotem Hubertem oraz innymi bohaterami bardzo tęskniła. Nie chcę, żeby to opowiadanie się kończyło. Piszesz tak świetnie i tak bardzo realistycznie, że jak dla mnie to mogłabyś dodawać codziennie przez 365(co 4 lata prze 366) dni dodawać nową notkę.



      _HitoShi_

      Usuń
    2. Rany ile ja się tego zdjęcia naszukałam w internetach. I tej pary. Myślałam, że już nie znajdę, a nagle podajesz ich nazwiska. Dzięki Ci. :)
      V.

      Usuń
    3. A proszę bardzo ^^ Cieszę się, że się komuś przydałam.

      _HitoShi_

      Usuń
  2. O wow,tego się nie spodziewałam. I nie wiem czy mi się podoba. Czytając miałam wrażenie, że to jakieś inne opowiadanie z tymi samymi bohaterami. Chyba brakuje mi tego klimatu Krakowa, tych ich znajomych. Kurczę nie tak to sobie wyobrażałam. Wiem, że w życiu nie jest kolorowo, ale jednak dużo się zmnieniło i zaczynam tęsknić za ich początkami. No ale i tak będe czytać, za bardzo chłopaków pokochałam. :D
    V.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic dodać nic ująć... słodkie i urocze

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza myśl, kiedy zobaczyłam nowy rozdział: Kocham Cię <3
    No, okej. Bardzo mnie smuci to, że zbliżamy się do końca, a jednocześnie nie mogę się doczekać, co tym razem wymyślisz :D Jeśli chodzi o to słodko-gorzkie to może trochę więcej tego słodkie? ;)
    Kuba i Kociak są przeuroczy, naprawdę, uwielbiam ich <3 Kuba taki ważniak się zrobił, że hoho xd
    Czekam na kolejny, życzę weny, słońce ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Polityka polityką, ale najważniejsze, że Kociak wrócił:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana autorko, jak skończysz to opowiadanie... To będzie inne, również o takiej tematyce (m/m) i w realu...? Bo szkoda by było aby Twój talent zakończył się tylko na jednym przecudownym opowiadaniu... Piszesz cudownie, twoi bohaterzy prawdziwi i prawdziwe życie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź brzmi: oczywiście, że po skończeniu Zejdź na ziemię zacznę pisać kolejne opowiadanie. Nie sądzę, żebym potrafiła jeszcze żyć bez tworzenia historii w głowie, a skoro i tak to robię, to równie dobrze mogę je spisać i się nimi z Wami podzielić :) Owszem, prawdopodobnie będę pisać o świecie realnym, bo po prostu wydaje mi się, że to mi lepiej wychodzi, i prawdopodobnie będzie tam jakiś gejowski wątek miłosny, bo... tak :)
      Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze, zwłaszcza Hitoshi za rozpisanie się ;) Ze wstydem przyznaję, że nie miałam pojęcia, kim są chłopcy ze zdjęcia, znalazłam je wieki temu i potem nie potrafiłam go w powrotem zlokalizować w sieci. Także dzięki, bo rzeczywiście są przeuroczy ;)
      Wiem, że klimat się zmienił, ale wydawało mi się to jedynie naturalne, nie mówiąc już o tym, że ja znacznie zmieniłam się, od kiedy zaczęłam pisać Zejdź na ziemię (uwierzycie, że to było półtora roku temu?), a chłopaki zwyczajnie zmieniali się razem ze mną. Poza tym cztery lata to naprawdę kawał czasu. Gdybym mogła przewinąć teraz swoje życie o cztery lata i zobaczyć, co będzie się działo, jestem pewna, że byłabym równie, albo i bardziej zaskoczona. I, no cóż... ja też tęsknię za początkami ;)
      Trzymajcie się, Kochani :)

      Usuń
  7. Heh tak bardzo prawdziwie i słodko-gorzko, jak to w życiu. Chłopcy robią karierę i jakoś godzą oddzielne ścieżki życia. Pytanie, czy tak można przeżyć całe życie? Może i można, ale czy to nie jest zbyt wielkie poświęcenie z obu stron? Pokazałaś, że nieźle sobie radzą, choć bywają trudne momenty i choć nie chcę być złym prorokiem, to zawsze w takich układach zastanawiam się, kiedy zaczną się zdrady, kiedy każdy z nich zacznie szukać bliskości u kogoś innego i wszystko się sypnie (tak, wiem, marudzę ;P). Mam nadzieję, że na koniec nie szykujesz nad dramatu w stylu potrącił go samochód i umarł, bo to byłoby zbyt okrutne :P W każdym razie podoba mi się motyw z przeskoczeniem w czasie i pokazaniem ich późniejszych losów, świetny rozdział by the way. Z jednej strony jestem zachwycona, a z drugiej zaczynam odczuwać smutek, że to już prawie prawie koniec tej uroczej historii i przyznaję, że to naprawdę talent tak poruszyć czytelnika. Cieszę się, że potem też będziesz nadal tworzyć i publikować, och i jestem pełna podziwu dla Twojej płodności, zazdraszczam że piszesz w takim tempie kolejne rozdziały.
    Ściskam,
    Leśna

    OdpowiedzUsuń
  8. O rany... Za 41 dni matura z biologii... ale odkryłem przedwczoraj to opowiadanie... przypadkiem... Chryste Panie, czemu Ty mi to, kobieto zrobiłaś? Dwa dni, jak tylko pozwalał mi na to czas, siedziałem i czytałem. I przeżywałem! Jeszcze nigdy nie przeżywałem tak bardzo niczego, co czytałem! Wprost niewiarygodne... Ten prolog prześladował mnie w myślach, w całym ciele czułem strach, że im się nie uda... I, cholera, im ciągle może się nie udać! Ale tego bym chyba nie przeżył...
    Będę szczery - nigdy, NIGDY, nie czytałem w sieci niczego lepszego. A trochę udało mi się już liznąć. Zarys historii, bohaterowie... To jest wprost niewiarygodne, że coś było w stanie mnie tak bardzo porwać. Bo to opowiadanie czytałem z prawdziwą pasją. Zaangażowaniem. Były momenty, w których miałem łzy w oczach. Dialogi... To wszystko, naprawdę, wszystko, było i jest wspaniałe. I wiem, że jeśli Kubie i Hubertowi się nie uda, to zawalę przez to maturę, bo o niczym innym nie będę mógł myśleć!

    Cóż, z tym ostatnim to chyba już przesada... może będę musiał się skonsultować z lekarzem, jak Hubert.

    A Kuba powinien zostać prezesem rady ministrów. Bezapelacyjnie.

    Pozdrawiam serdecznie szanowną Autorkę,
    niech Ci w duszy dobro i miłość grają, gdyż od Ciebie zależy ich los!

    Swoją drogą, jak to jest, że w języku polskim kości jarzmowe stają się policzkowymi, a żuchwa - szczęką? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Język chyba ma to do siebie, że jak coś się w nim utrze, nawet błędnie, to już nic z tym nie zrobisz ;) Z drugiej strony możemy zadać pytanie, czy skoro wszyscy wiedzą, o czym mowa, kiedy mówi się o szczęce i kościach policzkowych, to czy jest to błąd – skoro spełnia podstawową funkcję komunikacyjną języka? Ja się na kościach nie znam, więc wierzę Ci na słowo, kiedy mówisz, że nie mam racji :)
      Dzięki za przemiły komentarz. Cieszę się, że przyjemnie spędziłeś czas, czytając, ale nie chcę mieć Twojej matury na sumieniu, więc, ten tego... do nauki! Swoją drogą... 41 dni? Do żadnej całej sesji jeszcze nigdy się tyle nie przygotowywałam... Zresztą prorokuję, że biologię zdasz – kości masz już wyraźnie ogarnięte ;)
      Pozdrawiam również, M.

      Usuń
  9. Witam,
    wspaniały rozdział, juz minęło tyle lat, jakoś dają radę gyć razem, choć każdy robi to co lubi, och Kuba i polityka ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń