wtorek, 16 lutego 2016

8 komentarzy:

  1. Jejku, jejku co tu się zadziało! Czyżby związek się rozpadał? W jakiś sposób bardziej szkoda mi Huberta... Ale jak już ustaliłyśmy... Mam do niego słabość xD
    Ogromny plus za dodanie tak szybko rozdziału, nyo nie spodziewałam się:3 Chyba troszkę naprawiłaś mój dzień x3
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
  2. Źle zrobiłam czytając najpierw notkę od autora, bo spodziewałam się kłótni... Mimo że rozumiem pogląd Kuby to trzymam stronę Huberta, Kubuś oskarżał go w zasadzie o nic, z niczego zrobiło się coś i pufff pożar gotowy. Ale hm, jakoś wydaje mi się, że Kuba wciąż jest Kubą a nie dopełnieniem Huberta, po prostu się kochają, to źle? Nie skłóć ich na 4ever, niech nie zrywają, szkoda takiej cudnej pary... ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jestem po stronie Kuby; tyle poświęcił dla Kociaka, tyle stracił... A zyskał egocentryka myślącego "ja", "moje" "tak ja chcę"... a Kuba jest dla niego przysłowiowym "kwiatkiem w klapie". Życzę Kubie szczęścia i miłości, a Kociakowi otrząśnięcia się bo moze stracić coś waznego...

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki był mój zamysł, trochę chciałam, żebyście podzielili się na dwie frakcje – to znakomicie pokazuje różnicę charakterów i relatywność w osądach, i to, że tak naprawdę wina bardzo rzadko jest czymś obiektywnym. Jedną sytuację można ocenić na niezliczoną ilość sposobów. Odzywa się mój zmysł badacza...
    Btw, ja też jestem team Kociak, w tej kwestii przynajmniej, i chyba stąd większa sympatia do Kuby z mojej strony, bo lubię tych słodkich i wrażliwych, choć niestety nie należę do nich.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja stoję też po stronie Kuby, bycie razem to jednak pewna forma kompromisów, nie da się tego uniknąć, każdy z nas jest inny, ma swoje życiowe cele i pasje i bycie z kimś czasami wymaga zwolnienia w drodze do swoich marzeń i ogarnięcia też uczuć i marzeń drugiej osoby. Może i Kuba lekko wyolbrzymia te wszystkie problemy, ale łatwiej mi wtargnąć w jego umysł. Rezygnując z kariery dla Kociaka zatraca gdzieś samego siebie, nie dziwię się jego wątpliwościom, w życiu są rzeczy ważne i ważniejsze, ale trochę egoizmu by mu się przydało, trzeba być choć w małym stopniu egoistycznym i myśleć o sobie, Kubie tego brakuje i przy rozstaniu ciężko będzie mu się pozbierać, bo dla niego Kociak to sens życia. I myślę, że Hubert zrozumie jak ważny byl dla niego Kuba, gdy go straci, zobaczy jak brak osoby, która kocha go za to że jest a nie za to że jest utalentowany, zmieni jego życie w coś co będzie pewnie tylko pogonią za karierą, gdzie trudno znaleźć dookoła siebie kogoś prawdziwego i szczerego, tego dotyku i przytulenia jakie daje tylko bezinteresowna miłość.
    Trochę chaotycznie się rozpisałam sorry.
    Czekam na dalszy ciąg. nina

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuba i jeszcze raz Kuba – to jemu kibicuję w tym opowiadaniu, jest postacią zdecydowanie sympatyczniejszą od Kociaka, chociaż czasami straszna z niego „dupa wołowa”. Cały czas mam wrażenie jakby Hubert się nim bawił i może niesłusznie go o to posądzam, ale dla niego mógłby być każdy, kto potrafiłby się do niego dostosować. A nieokreśloność orientacji Kuby była dla niego dodatkowym wyznaniem i atrakcją w myśl zasady „przekręciłem heteryka na właściwą stronę”. Przyznaję ostrzegał, ale i kusił. To jednak Kuba zrobił zwrot o 180 stopni. To Kuba dostał po tyłku w rodzinnych relacjach, niby Hubert nie naciskał, ale jednak nie do końca tak było. Argumentów za jest sporo, ale po prostu Kuba ma więcej rozterek, wątpliwości, itd., czyli stąpa bliżej ziemi i zawsze idzie na kompromis mając na względzie dobro Kociaka. Hubert to typowa artystyczna dusza, częściowo odspojony od realnego życia, lekko przesunięty w fazie (z całym szacunkiem, ale takie są moje życiowe spostrzeżenia dotyczące wszelkiej maści artystów , których miałem okazję poznać) zapatrzony we własną karierę. Ewidentnie to wyszło właśnie w tym odcinku. Kuba tylko szczerze wyraził swoje zdanie, to Hubert zrobił z tego aferę i to Kociak pokazał, że kariera Kuby jest dla niego gdzieś na dalszym, dalekim planie.

    Wracając do wstępu: …Zbliżamy się powoli do końca (to znaczy, do końca drugiego tomu, absolutnie nie do końca opowiadania!), a także do tego, czego wszyscy bardzo się obawiamy.

    Ale musimy przez to przebrnąć, więc cóż.

    Autorko, to Ty tutaj jesteś bogiem! To Ty kreujesz rzeczywistość, z którą my się tylko zapoznajemy (a robisz to świetnie- to zamiast pochwalnych komentarzy, których nie napisałem wcześniej). Ty zdecydujesz o losie Kuby i Huberta, a to, co napiszesz my będziemy musieli przyswoić z mniej lub bardziej mieszanymi uczuciami.
    Spraw, aby po historii opisanej w prologu opowiadanie zakończyło się… szczęśliwie Wszak prolog nie musi równać się z epilogiem, może to być jedynie zapowiedź kierunku i jednego z wielu zwrotów akcji w tym mini świecie.

    Pozdrawiam w oczekiwaniu na kolejne odcinki

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam i już wiem, że kolejny rozdział mnie zabije. Już czuję ten ból w sercu i ścisk w żołądku. Będę płakać, mieć podpuchnięte oczy, przejdę przez fazę "moje życie nie ma sensu", obudzę się z podpuchniętymi - podwójnie - oczami, i będę trwać w nieustannej depresji przez kilka dni, aż w końcu się obudzę zdając sobie sprawę z tego, że to tylko opowiadanie, i najwidoczniej tylko one potrafią wzbudzić we mnie takie uczucia, a w pewien sposób to trochę chore. Jakież smutne musi być moje życie.. :P ^^
    I jak najbardziej rozumiem to, że jesteś bardziej związana ze swoimi bohaterami. To ty przecież z nimi żyjesz, nie rozstajesz się. To ty z nimi rozmawiasz tworząc dialogi i to ciebie nawiedzają ich uczucia.

    Co do rozdziału, śledziłam tok rozumowania Kuby jak tylko mogłam, ale w życiu nie wymyśliłabym, że może on dojść do takiej konkluzji. "Czy jestem nadal prawdziwą osobą, czy stałem się tylko dopełnieniem Huberta?" - to zdanie mną odrobinkę wstrząsnęło. Naprawdę się nie spodziewałam, jednak po dłuższym zastanowieniu, zaczynałam rozumieć ewentualny sens w tej kwestii i znaleźć argumenty potwierdzające jej, domniemaną słuszność.
    To jak: "Jestem gorszą częścią 'Nas Dwoje' " - cios wymierzony w samo serce z chirurgiczną precyzją.

    Ale nic, właśnie zauważyłam nowy rozdział (niezła niespodzianka co do szybkości dodania go, dziękujemy! Jesteś mistrzem skoro tak szybko się wyrobiłaś ;) ), także idę się katować i spełniać mój poszątkowo-rozdziałowy akt masochizmu. Lecę czytać... ;P

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    wspaniały rozdział, ten poranek z tekstem „za głośno myślisz” boski, a potem ta cała sytuacja przykro, dostał propozycję pracy od Mateusza...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń