piątek, 6 maja 2016

14 komentarzy:

  1. Piękne ^^
    ... Też mam mętlik w głowie i kompletnie nie wiem co napisać w tym komentarzu.
    Cieszę się, że wszystko się im ułożyło i że są szczęśliwi. Na pewno jeszcze wrócę do tej historii, bo jest cudowna. Nie mogę przestać o niej myśleć. Już tęsknie za chłopcami. ;c

    Pozdrawiam i weny na kolejną świetną opowieść.

    _HitoShi_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorko,
      Jesteś moim numerem jeden. W życiu nie czytałam jeszcze tak dobrego bloga. Masz pojencjał.
      Uważam, że powinaś wydać Zejdź na ziemię, ponieważ wcale nie jesteś gorsza od innych, wydających swoje dzieła autorów. Niestety również nie jestem z tym na bieżąco, ale na pewna są osoby, które ci w tym pomogą.

      To jeszcze raz ja c: Twoja oddana fanka
      _HitoShi_

      Usuń
  2. Popieram wydaj to beezar.pl albo co chętnie dodam do swojej kolekcji:-)
    Dziękuję za całość i przyszłość dla twoich bohaterów, będę myśleć że im się powodzi z upadkami i wzlotami ale takie jest życie nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Będę tęsknić. Ale zgadzam się że trzeba wiedzieć kiedy skończyć i że zwyczajne zakończenie jest tym najlepszym. Niech chłopcom się wiedzie i dziękuję Ci za wszystkie wzruszenia. W razie czego oferuje pomoc przy projekcie okładki :) dziękuję jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że byłabym zainteresowana, bo sama graficznie kompletnie sobie nie radzę... zechciałabyś może skontaktować się ze mną na maila? Chętnie obgadałabym ewentualne pomysły, jeśli rzeczywiście miałabyś ochotę mi trochę pomóc ;)

      Usuń
  4. Zdecydowanie masz powód do dumy. To jedno z nielicznych internetowych tekstów, na które wydałabym piniądz. Nawet te cholerne cztery albo pięć dych jak na 400+ stron przystało. Bardzo chętnie przeczytam twój kolejny tekst, więc życzę dużo weny.
    A sam epilog, świetny. Taki codzienny i cały urok w braku fajerwerek. Panicznie bałam się, że któregoś uśmiercisz, ale nie. Jest naprawdę idealnie, zaskakująco i w ogóle daje mu 10/10. Pozdrawiam ♥.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak bardzo, jak zawsze czekałam na kolejny rozdział, tak bardzo powstrzymywałam się przed przeczytaniem Epilogu, wpatrując się w niego Bóg wie ile. "Epilog" brzmi tak... ostatecznie. Już wiem, że raz na jakiś czas będę tu wracać czytając wszystko od nowa. To opowiadanie traktuję na równi z moją ulubioną książką. Jedyną,do której przez kilka lat regularnie powracam.
    Pozdrawiam i życzę dalszej weny. ( ;

    OdpowiedzUsuń
  6. Emeryturka w wieku 39lat? He, też bym tak chciała! Pozazdrościć Kociakowi. Chociaż zastanawiam się czy w jego przypadku (choroba) to wskazane, bo człowiek bez celu zaczyna wariować. Z drugiej strony, czy nie będzie czuł się tam samotny całymi tygodniami bez Kuby i nie przygrucha sobie kogoś? :P Obserwując ich związek mogę powiedzieć, że żyli razem, ale osobno i mimo że zrealizowali swoje ambicje, myślę też że sporo stracili: wspólne poranki i noce, bliskość, czułość, wszystkie te małe radości i problemy codziennego życia. Ale wracając do opowiadania - podoba mi się zakończenie, takie zwyczajne, a jednocześnie podszyte tym nieoczywistym romantyzmem, który lubię. Właśnie to mnie najbardziej urzekło w opowiadaniu, taka zwyczajność-niezwyczajność, bo jest tu dużo realizmu, ale jest on barwny i interesujący. Jest to spora zasługa narracji Kuby i jego osobowości, której nie sposób nie polubić. Jednocześnie droga autorko gratuluję zakończenia tekstu, bo to nie lada wyczyn :) Pozostaje mi podziękować za "Zejdź na ziemię" i czekać na kolejne świetne opowiadanie.
    Z małych uwag odnośnie stylu - warto zwrócić uwagę na powtórzenia.

    PS Gratulacje z okazji zaręczyn! Niesamowicie się złożyły z rozdziałem o zaręczynach Kuby i Kociaka :D

    Leśna

    OdpowiedzUsuń
  7. Te czterysta kilka stron pochłonęłam...w jeden dzień! Tak, dzisiaj znalazłam to opowiadanie i przeczytałam na jednym oddechu. Z każdym rozdziałem coraz bardziej chciałam żeby im się udało a jednocześnie tak bałam się, że życie zniszczy to, co jest między Kubą i Hubertem. Twoje opowiadanie to piękny wyciskacz łez, który mówi o miłości jaka każdy chce w swoim życiu przeżyć. Być może ktoś nie potraktuje tego poważnie co napiszę, ale ten tekst przywołał we mnie wiele bardzo złych i jednocześnie pięknych wspomnień bo przeżyłam bardzo podobną historię, niestety bez happy endu.
    Gdybym tylko mogła serdecznie bym Cię uścisnęła, autorko, bo dzięki Tobie przeżyłam na nowo to, co wydawało się już być daleko za mną.
    Życzę samych sukcesów, naprawdę pięknie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz z czego być dumna! Kurczę, z jednej strony tak ładnie wszystko to zakończyłaś i dostaliśmy upragniony happy end, ale z tej drugiej czuję okropną pustkę i przygnębienie. Będę musiała długo szukać, zanim uda mi się zapełnić czymś wyrwę w moim biednym serduszku. Dostarczyłaś mi tylu emocji - pozytywnych, negatywnych. Śmiałam się, płakałam i martwiłam. Jakby cała ta historia naprawdę miała miejsce, jakbym osobiście w niej uczestniczyła.
    Jeśli kiedykolwiek wydałabyś ZnZ czy cokolwiek innego, to sprzedałabym duszę, żeby mieć twoją pracę na swojej półce. Pisz, twórz dalej i koniecznie dziel się tym z nami! Powodzenia i idę płakać w poduszkę, zbyt wiele świetnych opowiadań kończy się w ostatnim czasie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odkryłam ten przepiękny kawałeczek opowiadania dzięki przyjaciółce, wczoraj wieczorem. Teraz je skończyłam i nie mogę wyobrazić sobie czekania na kolejne rozdziały przy publikowaniu - niecierpliwość i to podekscytowanie zżerało by mnie od środka. Nie udało mi się znaleźć wiele polskich opowiadań o tej tematyce i związkach homoseksualnych, więc ogromnie się cieszę, że znalazłam Twoje. Jest cudowne, mam wrażenie, że niczego mu nie brakuje, jest ciepłe i prawdziwe. Wszyscy bohaterowie bardzo szybko zapadają w pamięć, nawet ci trzecioplanowi. Uwielbiam sposób w jaki przeszłaś z nimi wszystkimi i "kociakami" do końca, jak opisałaś wszystkie wzloty i upadki, jak przeprowadziłaś ich przez całkiem pokaźny kawałek wspólnego życia. Nie pozostaje mi nic innego niż podziwiać Twoją pracę, język i styl pisania i czuć się naprawdę zainspirowaną oraz niezmiernie zadowoloną z przeznaczenia kilku godzin na czytanie tej perełki. Czekam z niecierpliwością na kolejne Twoje prace i z przemiłym francusko-kociakowym akcentem życzę powodzenia i aby pan Wen Cię nie opuszczał :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Takiego zakończenia na pewno się nie spodziewałam. Było trochę patetycznie i bardzooo ciepło i uroczo. Miło mnie zaskoczyłaś. Nie było tego typowego zakończenia, w którym nie wiadomo co było dalej. Kociak i Kuba po prostu spędzili masę życia ze sobą, więc na pewno reszta też będzie wspaniała.
    Nie umiem pisać komentarzy ;-;
    Dzięki twojemu opowiadaniu wróciłam do rysowania, za co naprawdę dziękuję.
    Życzę masy weny do pisania Kontrapunktu i idę go czytać!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam, a za razem żegnam się z tym opowiadaniem. Zastanawiałem się, czy napisać komentarz, doszedłem do wniosku, że zrobię to. Krótki komentarz o charakterze krytycznym, a jak wiesz autorko, że to nie znaczy wcale iż będzie to krytyka.
    No właśnie, rzuca się od razu swoboda operowania językiem, czego w wielu blogach brakuje. Między innymi dlatego przeczytałem całość w weekend. Podoba mi się w tym opowiadaniu wiele rzeczy. Doskonale wprowadziłaś czytelnika pierwszym rozdziałem, czułem w nim napięcie i obudziłaś moją ciekawość i chyba ten rozdział cenię najwyżej. Później jak na tak zawieszoną poprzeczkę bywało różnie ale nie będę rozkładał całości na czynniki pierwsze.
    Dla mnie ważne jest, by rzecz się działa gdzieś, czyli żeby miejsce i czas były określone, Tobie szanowna autorko udało się to w Krakowie.
    Opowiadanie miało jeszcze jedną wielką zaletę. Nie wchodziłaś w próby dosłownego opisu seksu m/m. Smacznie zaś zdałaś sprawozdanie, stosując retrospekcję i odwołując się do wyobraźni czytelnika. Niestety bardzo często w opowiadaniach dotyczących tej tematyki mam wrażenie, że ludzie nie wiedzą co piszą, a mam prawo tak osądzać, bo posiadam określone doświadczenie życiowe w tej kwestii.
    Teraz napiszę tak, że jako autorka i kobieta stworzyłaś pewien obraz, który AKCEPTUJĘ, z tym zastrzeżeniem, że obraz jest bardzo kobiecy, a dotyczy to sposobu myślenia i postrzegania świata przez bohatera. Czy uwierzymy w tą wizję, czy nie, to kwestia wrażliwości odbiorcy. Bardzo trudno kobiecie być mężczyzną i odwrotnie. O czym wie każdy, kto trochę czyta. Nie będę tu wchodził w zagadnienia biologiczne, czy psychologiczne.
    Nie do końca jestem przekonany, czy wplatanie pewnych haseł z historii sztuki albo filozofii jako tło bez pogłębienia tematu ma sens? …. Chyba lepiej stworzyć dialog coś tam tłumaczący czytelnikowi, niż przerzucanie go hasłami. Ja akurat nie miałem problemu z odczytaniem intencji dialogujących. Raczej te fragmenty mnie śmieszyły. Może to był popis erudycyjny? I to jedyny mój zarzut.
    No może mam drugi dotyczący punktu kulminacji, czyli momentu zerwania. Jak dla mnie jest tam dużo bałaganu i intencje są mało czytelne, choć idea samonakręcającego się sporu z fizycznym kontaktem jest mi znana z autopsji.
    Na koniec napiszę jeszcze, że Tom III, to nie moja bajka.
    Dziękuję Ci za mile spędzony czas z Twoim opowiadaniem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    wspaniałe zakończenie tej historii, kariera Kuby się rozwija, już nawet może zostać premierem... a Hubert, och postanowił zakończyć i i się na stale osiąść, nawet domek kupił... ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń