poniedziałek, 18 kwietnia 2016

7 komentarzy:

  1. Czytam namiętnie na bieżąco rozdział po rozdziale. W tym momencie zmuszona jestem powiedzieć - I hate you... Najgorszy dzień, najgorszego miesiąca w roku, który ledwo znoszę i czekałam na coś pozytywnego z jakiejkolwiek strony... A tu bach - idealnie w nastrój i temat.
    Nie mniej jednak, jak zwykle dobrze napisane. Cudownie się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez ten rozdział wpadłam w jakiś melancholijny nastrój.
    W sumie w opowiadaniu nie było Mariusza za dużo, ale polubiłam go. Szkoda, że odszedł. Nie sądziłam, że kogoś uśmiercisz. Chociaż... jakby się tak trochę nad tym zastanowić, to do przewidzenia było, że stanie się coś, co wstrząśnie ich światem. W końcu nie piszesz o jakiejś idyllicznej parze, tylko oddajesz dokładnie to, co dzieje się w prawdziwym życiu, czyli nagle i nieoczekiwanie.
    Bardzo chciałabym, żeby szczególnie Kuba i Kociak byli prawdziwi. Chciałabym takich na wyłączność. *.* Jestem w nich zakochana.

    By the way nie zważając na tą tragedie - rozdział cudowny! ^^
    Weny Weny!

    _Hitoshi_

    OdpowiedzUsuń
  3. Wole jak jest lukrowo

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku miałam taką myśl, że coś się stało Kociakowi i już miałam rzucić to w cholerę, i nie czytać dalej, ale stwierdziłam, że nie zrobiłabyś nam tego. Polubiłam Mariusza i smutno mi się zrobiło, że umarł. Zupełnie się tego nie spodziewałam. No ale takie jest życie. Niestety.
    Lubię te opowiadanie, bo zachowana w nim jest realność i niefajnie, że to już prawie koniec. :c
    Planujesz pisać dalej, gdy już to zakończysz?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie realistyczne i przez to trochę przytłaczające, ale cóż, takie bywa życie. Jednego tylko nie mogę wybaczyć Kubie - mówienie o tragedii kociakowi przez telefon podczas, gdy prowadził samochód to mega nieodpowiedzialny pomysł, zły Kuba, zły! A i zauważyłam, że jest błąd w dacie ( jest 18 grudnia 2015 r., a chyba powinien być rok 2019 :))
    Ciekawe jak im się teraz potoczy życie i jak zakończysz historię. Epilog oraz epilog epilogu to niezły pomysł, jestem ZA :)
    Leśna

    OdpowiedzUsuń
  6. W tytuł chyba wkradła się literówka ;) a rozdział jak zawsze super

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    co? lubiłam Mariusza, można powiedzieć, że był jak ojciec dla Kuby, wspierał go, akceptował, a Hubertowi mimo wszystko jest ciężko z tą sytuacją...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń